Dwa.
Chłopak ruszył przed siebie, a
ja nadal stałem w miejscu wpatrując się w niego zdziwiony. Intrygujesz?
Hongbin odwrócił się.
-Idziesz, czy będziesz stał cały dzień jak ta ciota?
Mrugnąłem parę razy zdezorientowany.
-Już idę. – powiedziałem, po czym podbiegłem do niego.
-Możesz zjeść z nami, jeśli masz ochotę. – chłopak po raz kolejny uśmiechnął
się do mnie sprawiając, że zmiękły mi kolana. Hyuk, do cholery, co się z tobą dzieje?
-J-jasne, czemu nie.
Kiedy weszliśmy do stołówki zaatakował nas wszechstronny hałas, było okropnie
głośno.
Pomieszczenie było przestronne i całkiem ładne. Ściany pomalowane były na
beżowo, a stoliki i krzesła wyglądały na względnie nowe i o dziwo nie były
zniszczone.
Nagle hałas ucichł i wszystkie głowy zwróciły się w naszym kierunku. Uczniowie
przyglądali się nam z zaciekawieniem. Gdzie nie gdzie słychać było komentarze
na mój temat.
Skurczyłem się w sobie. Nie czułem się dobrze będąc w centrum uwagi.
Westchnąłem ciężko, ponieważ uświadomiłem sobie, że będzie mnie to prześladowało
w najlepszym wypadku przez kilka kolejnych dni. Wziąłem głęboki oddech i
ruszyłem za Hongbinem w kierunku bufetu.
-Chyba powinien cię poinstruować, co jest tu zjadliwe, a co prędzej zje ciebie,
jeśli chcesz przeżyć dzisiejszy dzień w tej zasranej budzie. – powiedział Kong
ze swoim firmowym uśmiechem na ustach. Zacząłem się zastanawiać, czy on
kiedykolwiek schodzi z jego twarzy.
-Dzięki, było by miło. – odpowiedziałem, uśmiechając się nieśmiało. Hyuk, zachowujesz się jak cipa.
-skarciłem się w myślach.
-Co do bulgoggi to nie polecam, nie wiem z czego to jest właściwie robione, ale
raczej nie z wołowiny. Pizza smakuje bardziej jak podeszwa niż pizza, nie żebym
próbował jeść podeszwy, ale się nie otrujesz, kimchi jest całkiem smaczne a to…
- wskazał ręką na bliżej nieokreśloną papkę. – Właściwie nie mam pojęcia co to,
ale chyba nie chcę się dowiadywać.
Skrzywiłem się lekko patrząc na ów papkę.
-Chyba cię rozumiem, zadowolę się kimchi. – powiedziałem i uśmiechnąłem się z
wdzięcznością.
Kiedy nałożyliśmy jedzenie, udaliśmy się do stolika, przy którym siedziało już
dwóch chłopaków.
-To jest Ken – Hongbin wskazał na szatyna. – Jest kompletnym kretynem, ale na
szczęście nieszkodliwym.
-Ej! – chłopak krzyknął oburzony. – Sam jesteś kretynem i kompletnym dupkiem. –
powiedział niezadowolony.
-Możliwe, ale i tak mnie kochasz. – odpowiedział mu chłopak nadal się
uśmiechając. – A to jest Leo – wskazał na siedzącego obok bruneta.
A więc to jest Leo. Poczułem ukłucie
zazdrości. Cholera, nie powinienem być zazdrosny o innego faceta. Opanuj się, Hyuk.
-A to jest Hyukkie i jest tu nowy.
-Miło mi was poznać. – powiedziałem, uśmiechając się nieśmiało.
-Mi też. – odpowiedział Ken i wyraźnie się rozpromienił.
Spojrzałem na Leo, który nie odezwał się ani słowem. Posłał mi jedynie chłodne
spojrzenie od którego ciarki przeszły mi po plecach. Zapowiadało się ciekawie.
Szybko przeniosłem wzrok na talerz i już miałem zabrać się za jedzenie, jednak
coś mi w tym przeszkodziło.
-To moje miejsce.
Spojrzałem w górę zdziwiony. No nie, znowu on?
-Nie widzę, żeby było podpisane. – odpowiedziałem, starając się, aby mój głos
nie zadrżał.
-Zaraz będzie, jak tylko spiorę tę twoją..
-Spokojnie, Wonsik, nie ma co się tak unosić. – nagle obok nas pojawił się Hakyeon.
– Przecież tu jest dużo miejsca, pomieścimy się wszyscy. Przepraszam za niego – zwrócił się do mnie. –
Jak widzisz czasem ponoszą go emocje, taki już jest. – powiedział, po czym
poklepał go z czułością po policzku. Blondyn widocznie nie był zadowolony, bo
odepchnął jego rękę.
-Zauważyłem. Nie ma sprawy, przesiądę się. – powiedziałem, po czym usiadłem na
innym krześle.
Ravi zajął moje poprzednie miejsce, patrząc nad mnie spod grzywki.
-Nie zabij go. Szkoda by było, jest dosyć uroczy. – powiedział Hongbin, za co
Leo posłał mu zabójcze spojrzenie.
Cholera, gdzie ja trafiłem?
Spróbowałem ich zignorować i zabrać się do jedzenia.
-Skąd się przeniosłeś? – Ken, Hakyeon i Hongbin rzucili się do ataku.
-Z Daejeon.
-Przeniosłeś się tu na stałe?
-Ch..chyba tak.
-Często się przeprowadzasz?
-Jak się mieszkało w Daejeon?
-Dlaczego się przeniosłeś?
Zadawali mnóstwo pytań, zanim zdążyłem na jakieś odpowiedzieć, już sypały się
następne. Pomyślałem, że chyba nawet nie zależy im na odpowiedzi.
-Jakiej jesteś orientacji? – to pytanie należało oczywiście do Hongbina.
Spojrzałem na niego, czując, że się rumienię. Chłopak poruszył znacząco
brwiami.
-Ała! – krzyknął, kiedy zaatakowano go z dwóch stron. Z jednej Hakyeon, czego
się spodziewałem, a z drugiej Leo, co było dla mnie nie małym szokiem. Po raz
pierwszy, odkąd go ujrzałem, zrobił cokolwiek oprócz jedzenia. – O co wam
chodzi, tylko pytam. – Powiedział, rozmasowując obolałą głowę.
-Dobrze wiesz, o co chodzi. – powiedział Leo podirytowanym tonem. Spojrzałem na
niego zdziwiony. Zastanawiałem się wcześniej, czy aby przypadkiem nie jest
niemy.
-No właśnie nie wiem, zachowujesz się teraz jak baba. – powiedział zirytowany
Kong.
-Czyżbyś zrobił się zazdrosny o naszą księżniczkę? – Ravi widocznie bawił się
przednio.
-Nie przejmuj się nimi. – Hakyeon starał się ratować sytuację. – Niedługo się
przyzwyczaisz. Na pozór sprawiają wrażenie idiotów, ale to naprawdę sympatyczni
chłopcy.
-Tak, myślę że nasza księżniczka już niedługo przekona się jaki jestem
sympatyczny. – Ravi posłał mi uśmiech, który sugerował, że jest to groźba.
Pierwszy dzień i już mam wroga, świetnie.
-Oj, Wonsik – przewodniczący westchnął ciężko. – Nie strasz chłopaka już na
starcie. Pewnie i tak jest przerażony.
Nagle w drugim kącie sali wybuchło małe zamieszanie.
-Muszę lecieć. – powiedział chłopak, po czym poszedł sprawdzić co się dzieje.
-Pewnie znowu urządzili bitwę na jedzenie, idioci. – powiedział Ravi,
przewracając oczami.
Ta szkoła jest naprawdę popieprzona.
Przechodząc obok grupki wyraźnie rozentuzjazmowanych
chłopaków zwolniłem
podświadomie. No tak, zapomniałem wspomnieć, że niezły ze mnie podsłuchiwacz. Mówili
coś o piłce nożnej. Chwila, piłka nożna?
-W środę jest nabór do drużyny, piszecie się na to?
Wziąłem głęboki oddech i zebrałem się w sobie, aby do nich podejść.
-Cześć! Jestem Hyuk i jestem tutaj nowy. Słyszałem, że właśnie rozmawiacie o
naborze do drużyny.
-Jestem Sunho. Nabór jest w środę, ale możesz podpytać o dokładniejsze
informacje kapitana, właśnie tu idzie.
Spojrzałem w domniemanym kierunku. Jedynym, kto szedł w naszą stronę był Leo,
do którego nie pałałem sympatią od samego początku, z wzajemnością zresztą.
Zapowiada się świetnie..
..z którym coś go połączy ?! xD Kiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńJA KCEM WIENCEEEEJ~ ;w;
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie jakaś scena miłosna XD If ju noł łat aj min :D
Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały *^*