sobota, 18 stycznia 2014

Trzy.

Patrzyłem na idącego w moim kierunku bruneta, zastanawiając się jak mam zacząć, a ponieważ nic sensownego nie przychodziło mi do głowy, postanowiłem go po prostu zatrzymać. Gdy przechodził obok mnie, przełknąłem głośno ślinę i wypaliłem:
- Leo-ssi, słyszałem o naborze do drużyny piłkarskiej..
- Nie nadajesz się. – uciął szorstko, nawet na mnie nie spoglądając i próbując wyminąć.
- Nawet nie dajesz mi szansy. W środę są testy?
Nagle chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie niemo, a jego wzrok przeszywał mnie na wylot. Biła od niego niemal odczuwalna lodowata aura. Czułem się naprawdę niezręcznie. Czy on naprawdę musi być taki introwertyczny?
- Chciałbym spróbować. O której godzinie mam przyjść? – zacząłem ponownie dialog, mimo że obawiałem się, iż może on stać się monologiem.
- O 15. – powiedział, po czym odwrócił się do mnie plecami i poszedł korytarzem przed siebie.
On chyba naprawdę mnie bardzo nie lubi, a przecież nic mu nie zrobiłem. Cóż, tak czy inaczej nie zamierzałem się tym zadręczać, przyjaciółmi raczej nie zostaniemy.
Po chwili przemyśleń, aby nie stać w miejscu jak kołek, postanowiłem iść na kolejną lekcję, którą był, jak wynikało z mojego planu, koreański.
Kiedy wchodziłem na pierwsze piętro wyminęła mnie grupka osób, w której wyhaczyłem znajomą mi już blond czuprynę. Wonsik.
- Księżniczko, czy ja naprawdę muszę cię spotykać na każdym kroku? Śledzisz mnie? – zapytał drwiąco, mając na twarzy głupkowaty uśmieszek.
- Nie odczuwam potrzeby śledzenia kogoś takiego jak ty. To ty cały czas stajesz na mojej drodze. – odpowiedziałem bez emocji w głosie, próbując przejść dalej.
- Oh.. jaki opryskliwy. Dostanie ci się gówniarzu! – zagroził mi blondyn.
- Ravi! Znowu napastujesz tego biednego chłopaka? – przerwał, idący w naszą stronę Hongbin.
- Heeh.. Kong, czy ty nie możesz się naprawdę zająć swoim tyłkiem? Najlepsze zajęcie znajdzie dla niego na pewno Leo, więc idź już do niego.
- A dlaczego nagle cię tak interesuje mój tyłek? Zmiataj stąd!
Wonsik rzucił tylko szatynowi drwiące spojrzenie i odszedł z grupką swoich kolegów. Ja przyglądałem się zajściu w ciszy. Nagle jednak, gdy Hongbin spojrzał w moim kierunku i się uśmiechnął, co spowodowało pojawienie się na jego twarzy dołeczków, po moim ciele rozlała się fala ciepła. Czemu ja tak reaguję na widok tego chłopaka? 
- Hyukkie-ya! Gdzie się podziewałeś? – spytał chłopak obejmując mnie ramieniem.
- Yy.. ja.. usłyszałem o naborze do drużyny i pomyślałem, że mógłbym spróbować. – zacząłem, czując że oblewam się rumieńcem. Hyuk! Ty idioto!
- Czyli będę miał okazję popatrzeć na spoconego, seksownego Hyuka w środę? Cudownie! Jaką masz kolejną lekcję?
- K..koreański – zacząłem się jąkać, rozmyślając o jego poprzednich słowach.
- Świetnie, idziemy w tym samym kierunku.
Po jego słowach poszliśmy na górę. Nadal nie rozumiałem, dlaczego ten chłopak tak na mnie działa. Może po prostu intryguje mnie jego otwartość, bo ja w tej kwestii jestem jego kompletnym przeciwieństwem? Nie dawało mi ciągle spokoju też to czego domyślałem się po tych wszystkich wypowiedziach chłopaków na temat Hongbina i Leo. Czy oni byli... homo? Szczerze powiedziawszy, do Konga jakoś to pasowało, ale Taekwoon? Moim zdaniem jedyna orientacja jaką mógł wyznawać ten chłopak to aseksualizm. Niestety rozmyślania przerwał mi nagły dźwięk dzwonka na lekcję.

 ~

 We wtorek nie udało mi się spotkać w szkole zapoznanych poprzedniego dnia chłopaków, ani Hackyeona, ani Hongbina (co mnie trochę zasmuciło, gdyż ich polubiłem), ani nawet Wonsika (z czego akurat byłem bardzo zadowolony). Jak się potem okazało pojechali na jakiś konkurs.. czy coś w tym stylu. Było mi przykro, gdyż tak naprawdę poza nimi oraz Kenem i Leo więcej ludzi w tej szkole nie znałem, a wymienionych dwóch bardzo kiepsko. Pałętałem się więc od klasy do klasy do nikogo się nie odzywając, jeżeli nie byłem o nic pytany.
Dzień był bardzo nudny. Pomyślałem, że może powinienem wreszcie wybrać się pozwiedzać miasto.
Po zajęciach wróciłem do domu i wykąpałem się. Później, gdy już byłem przebrany w czarny t-shirt i granatowe jeansy, zabrałem telefon oraz portfel i ubrałem szarą bluzę. Wyszedłem, aby zapoznać się z Seulem. Obawiałem się trochę, że mogę zginąć, lecz zabrałem ze sobą telefon z GPSem, więc miałem cichą nadzieję, że podobny przypadek jednak nie nastąpi.
Miasto było ogromne, zatem podróż metrem była jedyną słuszną możliwością przemieszczania się.
Gdy znalazłem się już na stacji, zacząłem szukać miejsca, do którego najpierw powinienem się udać. Niestety nic sensownego nie przychodziło mi do głowy, bo moja wycieczka była bez żadnego konkretnego celu.
Stałem przeglądając mapy w telefonie, gdy nagle wśród tłumu mignęła mi znajoma twarz. Hongbin?
Poszedłem w kierunku widzianej osoby. Jak się okazało był to szatyn, z którym uczęszczałem do szkoły.
- Hongbin! – krzyknąłem, aby zwrócić na siebie uwagę chłopaka.
- Hyukkie, co tu robisz? Planujesz podróż po mieście? – spojrzał i podszedł do mnie, wyraźnie zaskoczony moim widokiem.
- Tak, ale nie wiem, gdzie mógłbym się udać.
- Oh.. jeżeli chcesz mogę ci pokazać kilka miejsc.
- Jeżeli nie przeszkadzałoby ci to, chętnie.
Poczekaliśmy więc na kolejne metro i pojechaliśmy do centrum Seulu. Gdy wyszliśmy na ulicę, moje wyobrażenia o mieście okazały się trafne, miasto było olbrzymie! Wokół nas znajdowało się mnóstwo wieżowców, barów, sklepów, a dookoła było pełno ludzi. Metropolia aż tętniła życiem. Szczerze powiedziawszy zachwyciłem się tym miastem od razu, gdy się w nim tylko znalazłem. Zawsze marzyłem żeby mieszkać w stolicy. Byłem pewien, że mogę tu znaleźć dla siebie wiele zajęć oraz perspektyw.
Mój zachwyt przerwało jednak nagłe burczenie w brzuchu. No tak! Zapomniałem zjeść obiad w domu..
- Hyukkie, chyba jesteś głodny. Tutaj niedaleko jest całkiem fajna knajpka, możemy tam wrzucić coś na ruszt. – zaproponował Hongbin, widocznie słysząc odgłosy dobywające się z mojego żołądka.
- Faktycznie trochę zgłodniałem. Prowadź! – powiedziałem z entuzjazmem w głosie.
Jak się niedługo okazało, bar faktycznie znajdował się nieopodal stacji metra. Gdy do niego weszliśmy, zajęliśmy miejsce na końcu.
Było tu całkiem przytulnie - bordowe ściany, nakrapiane złotymi plamkami, wszędzie wokół agawy w białych, dużych donicach i stoliki nakryte małymi granatowymi obrusami. Podobało mi się tutaj.
- Co zamawiasz? – spytał nagle chłopak.
- Mam ochotę na mandu. – odpowiedziałem, wybierając jedno z dań, które lubiłem.
- Ja chyba wezmę gyelan ppang. Do picia może być bubble tea?
- Jasne, dla mnie truskawkowe poproszę.
- Truskawkowy chłopak..
Po tych słowach Hongbin uśmiechnął się do mnie i przejechał palcem po całej długości mojego nosa, po czym poszedł do baru złożyć zamówienie. Kiedy wrócił, wyjął telefon i zaczął coś pisać, bardzo możliwe, że odpisywał na SMSa. Kiedy skończył, włożył telefon do kieszeni i zaczął rozmowę dość dziwnym akcentem:
- Wybacz to wczorajsze pytanie o orientację, wymsknęło mi się.
- Nie ma sprawy.. – odpowiedziałem zmieszany.
- Rozumiesz, ja i Leo, jesteśmy razem, więc..
- Hyung.. naprawdę nie musisz mi się tłumaczyć.
- Dobrze zatem. Hyuk, planujesz zaciągnąć się do naszej szkolnej drużyny piłkarskiej. Wiesz, że Leo jest tam kapitanem?
- Tak wiem, rozmawiałem z nim wczoraj, o ile to można nazwać rozmową. Mam się go w jakiś sposób obawiać? Zdążyłem już zauważyć, że nie pała do mnie sympatią.
- Jakby ci to wytłumaczyć.. Taekwoonnie po prostu taki już jest, trudno go rozgryźć. Ale uważaj, założę się, że da ci niezły wycisk.
- Jestem na to przygotowany, ale naprawdę nie musisz się o mnie martwić, dam sobie radę.
- Oh.. doprawdy? Więc ufam, że uda ci się dostać do składu.
Po tych słowach poczułem, że chłopak dotyka mojej łydki swoją. Było mi bardzo dziwnie, a na moje policzki na pewno zaczęły wstępować rumieńce, lecz nie cofnąłem nogi. Hongbin skwitował moją reakcję jedynie zadziornym uśmiechem. Ja kiedyś nie wytrzymam z tym chłopakiem!
Z niezręcznej sytuacji wyratował mnie barman, który oznajmił, że nasze zamówienie jest już gotowe, co spowodowało, że szatyn wstał od stolika, żeby odebrać jedzenie, a tym samym wycofał swoją nogę znajdującą się wcześniej między moimi nogami.
Byłem już cholernie głodny, więc kiedy tylko dostałem to co zamówiłem, zacząłem zachłannie jeść. Kong jedynie zaśmiał się widząc moje zachowanie i sam zaczął spożywać posiłek. Nie minęło 5 minut, a ja już pochłonąłem cały talerz mandu!
Po chwili usłyszałem dzwonek telefonu.
- Tak, Taekwoonnie hyung? – powiedział Hongbin, odbierając połączenie. – Dobrze, niedługo u ciebie. Wszystko ci opowiem jak już będę na miejscu, kocie.
Nie ukrywam, że przysłuchiwanie się odpowiedziom chłopaka, było dla mnie naprawdę krępujące, więc tylko wbiłem wzrok w stół.
- Wybacz, młody, ale będę musiał lecieć. Zapłaciłem już za jedzenie. Jutro będziesz mógł mi się odwdzięczyć, jeżeli tylko masz dość dobrze wyrzeźbioną klatę – powiedział chowając telefon, po czym puścił mi oczko i zaśmiał się. – Także widzimy się jutro w szkole!
- Do zobaczenia, hyung! – powiedziałem, podnosząc się od stołu i widząc jak starszy chłopak opuszcza bar.
Kiedy wyszedłem na ulicę miasta i skierowałem swoje kroki w kierunku metra, ciągle nie dawało mi spokoju to, dlaczego ja tak przejmuję się słowami i zachowaniem Hongbina. Znam go tylko drugi dzień, a już zachowuje się jakbyśmy się znali co najmniej kilka lat. Poza tym, czyżby.. czyżby ten chłopak w jakiś sposób zaczynał mnie intrygować?

 ~

Nadeszła środa, bardzo czekałem na ten dzień, bo chciałem mieć wreszcie testy do drużyny za sobą. Ponieważ bardzo się niecierpliwiłem, zajęcia w szkole straszliwie mi się dłużyły. Podczas przerw nie spotkałem nawet żadnego z poznanych wcześniej chłopaków, toteż czas przedłużył się dwukrotnie.
Lekcje skończyły się około 14, zatem nie myślałem nawet o pójściu do domu przed treningiem, mimo że byłem bardzo głodny. Wyszedłem jedynie ze szkoły na plac i usiadłem na jednej z ławek, aby przeczekać czas, który dzielił mnie od upragnionego spotkania z drużyną.
Kiedy zostało mi zaledwie 30 minut od wyczekiwanego wydarzenia, poszedłem w kierunku hali sportowej, a gdy przekroczyłem framugę drzwi wejściowych, skierowałem swoje kroki w stronę szatni i przebrałem się w strój sportowy. Ku mojemu zdziwieniu nie zauważyłem tam nikogo, więc czym prędzej opuściłem pomieszczenie i udałem się na salę treningową. Jak się okazało wszyscy czekali już na miejscu.
- Han Sanghyuk. Spóźniony - powiedział oschle Leo.
- Dostałem informację, że trening zaczyna się o 15. - uciąłem, podbiegając do grupy.
- Jak widać wszyscy przyszli wcześniej, oprócz ciebie.
Nie zamierzałem kłócić się ze starszym, bynajmniej nie dzisiaj, gdyż cholernie zależało mi na tym, aby dostać się do drużyny. Hongbin miał rację, nie będzie łatwo.
Gdy tylko pomyślałem o szatynie, mimowolnie odwróciłem się w kierunku trybun. Dojrzałem chłopaka, który posłał mi serdeczny uśmiech i pomachał w moim kierunku. Ah ten Kong..
Zbiórka poszła bez większych problemów, zatem po około 10 minutach zaczęliśmy rozgrzewkę. Było to bardzo męczące zajęcie, tym bardziej, że już podczas niej zauważyłem, że Leo chce mnie wykończyć, bo kazał mi wykonywać najtrudniejsze ćwiczenia, kiedy przyszła akurat moja kolej. Na szczęście jakoś udało mi się przetrwać i już po niedługim czasie zaczęliśmy testy.
- Lee Daejong, chcesz być obrońcą, stań na bramce. Jang Hanseok, jako kandydat na atakującego, zapraszam. - powiedział Taekwoon.
Ten chłopak naprawdę umiał aż tyle mówić?
Kiedy poproszeni chłopcy wykonali swoje zadania, kapitan powiedział, że Daejong kompletnie nie nadaje się do drużyny i musi nas opuścić. Obyło się jednak bez scen sprzeciwu i dalsze testy poszły wyjątkowo sprawnie, dopóki nie przyszła moja kolej.
- Han Sanghyuk. Zobaczymy czy uda Ci się mnie okiwać. Gramy mecz jeden na jednego. Ravi, na bramkę.
Przeraziłem się nie na żarty słysząc słowa bruneta. Byłem niemal pewny, że przegram i nici z mojego członkostwa w drużynie. Mimo to, stanąłem na płycie boiska i zaczęliśmy grać.
Początkowo piłka ciągle była przy Leo. Naprawdę obawiałem się, że przegram i zostanę dodatkowo wyszydzony przez chłopaka, który tak bardzo mnie nienawidził. Nasza rozgrywka była zażarta, widziałem, że starszy ma duże umiejętności i doświadczenie w tym co robi, a ponadto, nie zamierza dać wygrać komuś takiemu jak ja.
Gdy tamten zbliżał się już do bramki, której bronił Wonsik, spojrzałem na siedzącego na trybunach Hongbina. W momencie coś mnie natchnęło i już po kilku minutach, używając znanych mi tricków, odebrałem Taekwoonowi piłkę i skierowałem się w stronę bramki.
- Jeszcze tylko parę metrów! - dopingowałem się.
Nie minęło 5 minut kiedy, po wielu zwodach, udało mi się trafić prosto w siatkę. Usłyszałem krzyk drużyny.
Stanąłem jak wmurowany w boisko. Nie docierało do mnie to czego przede chwilą dokonałem. Ja.. Wygrałem z Leo!
Kiedy nadal stałem w miejscu, brunet podszedł do mnie i powiedział lodowatym głosem.
- Jesteś przyjęty. - po czym ogłosił wszystkim, którzy pozostali na hali. - Koniec testów.

~

Schodząc z płyty boiska i włażąc do przebieralni, w której znalazłem się ponownie sam, usłyszałem huk, jakby ktoś uderzył mocno o metalową szafkę. Zaniepokojony, poszedłem w kierunku hałasu, który, jak mi się wydawało, dochodził z pokoju numer 3.
Kierując się w tamtą stronę, dźwięk nasilał się. Gdy zbliżyłem się do drzwi wspomnianego wcześniej pomieszczenia, usłyszałem ciche stęknięcie, jakby ktoś czymś oberwał. Był to znajomy głos.
- Hongbin? - zapytałem sam siebie.
Podszedłem nieco bliżej, aby podsłuchać czy aby na pewno nic złego się nie stało.
Delikatnie uchyliłem drzwi z ciekawości, a to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania..
- Taekwoonie.... oppa~~ - usłyszałem głośny jęk i zobaczyłem Hongbina, oplatającego nogami na wysokości bioder, Leo, który trzymał młodszego w objęciach.
- CO?! - krzyknąłem, lecz w porę zakryłem dłońmi usta, w nadziei, że nikt nie usłyszał.
Stałem tam jeszcze przez chwilę, lecz szybko się ocknąłem i pobiegłem w kierunku miejsca, gdzie zostawiłem swoje rzeczy, a potem prosto do wyjścia z hali.
Biegłem przed siebie nie zwracając na nic uwagi, gdy nagle potknąłem się i upadłem prosto pod nogi... Wonsika.
- O! Nasz mały geniusz piłkarski. - powiedział, o dziwo bez przekąsu w głosie, podając mi rękę. - Gratuluję! Spisałeś się naprawdę doskonale. Tak w ogóle, dlaczego biegniesz jakbyś zobaczył pieprzących się Leo i Hongbina?
Po tych słowach i zobaczeniu mojej miny, chłopak zaśmiał się głośno, a ja czułem, że robię się czerwony. Rozejrzałem się dookoła, aby sprawdzić czy nikt oprócz Raviego tego nie zobaczy.
- To właśnie widziałeś, prawda? Nie przejmuj się, oni zawsze to robią po treningach. A może.. - zaczął blondyn po czym przysunął się do mnie, tak, że czułem na twarzy jego ciepły oddech. Muszę przyznać, że z tej perspektywy chłopak wydawał się diabelnie przystojny, dało się nawet zobaczyć jego szczery i pogodny wyraz twarzy, co tylko dodawało mu uroku.
- .. może tobie też się marzy podobna przygoda? - dokończył chwytając mnie delikatnie za ramię i przysuwając swoją twarz do mojej.
Ku własnemu zdziwieniu nie odepchnąłem go, a zacząłem przymykać powieki.